Mam dziś beznadziejny humor, to zaglądam na bloga.. Jakoś tak mi przyjemniej od razu. Hm, jak wciągam jednym gryzem pół paczki ciastek to nie może być dobrze. No cóż, stres.. I to stres z serii "SamaśSobieWinna", czyli najgorszy :/ Czasem po prostu nie warto rozmawiać. I już.
Na stres najlepsze są: czekolada i miłe wspomnienia. Zatem wrzucam niedzielne muffinki, kto wie, może sobie przygotuję porcyjkę na dzisiejszy humorek? Do gorącego mleka..? To moje pierwszy muffinki w życiu, modyfikacja kilku innych przepisów. Zniknęły bardzo szybko, to chyba niezła rekomendacja. Na pewno będę piec je często, bo uwiodły mnie prostotą przygotowania, lekkością i delikatną słodyczą.
Składniki: 12 sztuk
suche:
- 2 szklanki mąki
- 4 łyżki cukru brązowego
- łyżka proszku do pieczenia
- szczypta soli
mokre:
- jajo
- 3 łyżki oleju
- pół szklanki mleka
- 300g serka straciatella
Przygotowanie:
Mąkę przesiać przez sitko. Suche składniki wymieszać. Mokre wymieszać dokładnie mątewką. Masę przelać do suchych składników i wymieszać łyżką. Tak przygotowane ciasto rozkładać po 2 łyżki do papierowych foremek. Piec 15 min w temp. 200st.
Czas: 20 min
Przygotowanie: proste
Dostępność składników: łatwa
Głowa do góry, nadciąga wiosna, zielone i nowe - okazja do tego, żeby wiele naprawić.
OdpowiedzUsuńI nadciągają owoce, czyli będzie co wrzucić do takich apetycznych muffinek ;-)
Wyglądają uroczo. Zazdroszczę ci tych papilotek.
OdpowiedzUsuńA dzięki, dzięki :) Papilotki są z Ikei :P Mama kupiły :)))
OdpowiedzUsuńmuffinki sa dobre na wszelkie smutki:) tak wiec bedzie dobrze:)
OdpowiedzUsuńmuffinki <3 uwielbiam
OdpowiedzUsuń