poniedziałek, 29 grudnia 2014

Makowiec zwany Mickiewiczem


Makowiec zwany Mickiewiczem.

Zwany tak przez pomyłkę. Urocza pomyłka, więc nazwa się przyjmie. 

Dawno nie pisałam, prawda? Nie jestem z tych, co są w stanie zaplanować posty z wyprzedzeniem, choć może powinnam. Dla tych, co nie wiedzą, jestem od początku roku bardzo skupiona na szkole, w której obecnie przebywam. Znów, dla tych co nie wiedzą, uczę się w Berklee College of Music w Bostonie (USA). Bo śpiew to moja pasja, prawdopodobnie największa. Z końcem tego roku mam tak wiele przemyśleń na ten temat; zastanawiam się ile to wnosi do mojego życia i ile odbiera, myślę też o tym że - niestety - nie jestem w stanie bez śpiewu żyć. Wobec czego nie ma co narzekać i nie będę tego tutaj robić. Nie w tym celu konstruuję pierwszy post od bardzo dawna na blogu.

Z okazji minionych Świąt Bożego Narodzenia i z okazji nadchodzącego Nowego Roku życzę wszystkim (tym, którzy tu zaglądają jeszcze i nie tylko!) przede wszystkim bliskich osób wokół. Wiecie, bliscy to tacy, co sterczą przy nas na dobre i złe, w zdrowiu i chorobie.. bla bla. Życzę tego, bo to piękna sprawa i mnie osobiście tego brakuje chwilowo. Bo telefon czy skype to nie to samo, zwłaszcza na dłuższą metę.
Życzę Wam także spełnienia albo choć umiejętności określenia tego, co Wam do spełnienia potrzebne - tego na przykład mi nie brakuje, więc życzę skoro na własnej skórze doświadczam płynącej z tego przyjemności. No i zdrowia!

Koniec gadania, obiecuję pisać częściej jako że będę mieć dłuższą przerwę od szkoły. Załączam przepis na Mickiewicza. Pozdrawiam też rodzinkę CURRY (Keep calm and Curry on!), która przyjmuje mnie pod swoje skrzydła przy każdej rodzinnej okazji za co najpiękniej jak potrafię DZIĘKUJĘ.


Składniki 

Kruche ciasto
/składniki na dwie takie okrągłe foremki jak miałam albo jedną średnią blaszkę/
- 250g mąki zwykłej pszennej
- 2 łyżki cukru pudru
- 1 jajko
- 100g dobrej jakości masła
- odrobina masła i bułki tartej do wysypania formy do pieczenia

Masa makowa
Ja miałam 950g gotowego zmielonego maku (jestem w Stanach, dajcie żyć....), który urozmaiciłam:
- 4 jajka (podzielone na białko i żółtko)
- 3 łyżeczki cukru
- 1 łyżeczka startej skórki pomarańczy
- bakalie - ile i jakie lubisz; u mnie rodzynki

Przygotowanie:
Mąkę i cukier puder rozetrzeć z zimnym masłem rękami, dodać jajko i wyrabiać aż ciasto będzie gładkie. Wyłożyć ciasto na lekko osypany mąką blat i rozwałkować na grubość ok 0,5 cm. Formę do pieczenia posmarować masłem, obsypać bułką tartą. Ciasto przełożyć do formy, ewentualne braki uzupełnić ciastem które odpadnie, delikatnie docisnąć (zawsze mi odpada i zawsze wypycham dziurki tym co zostało - nie ma to później żadnego znaczenia). Można odłożyć trochę ciasta (garść?) na wierzch. Ciasto nakłuć widelcem, w razie konieczności docisnąć ciasto specjalnymi obciążnikami albo fasolą i podpiec przez około 15 min w temp 175st.

Gdy spód jest w piekarniku, ubić cztery białka na sztywno. Trzy żółtka utrzeć z cukrem na kogel-mogel. Jedno żółtko zostaje do posmarowania wierzchu ciasta. Masę przełożyć do miski, dodać białka i delikatnie wymieszać. Dodać żółtka i bakalie, ponownie mieszać. Przełożyć na podpieczony spód. Ułożyć kawałki rozwałkowanego pozostałego ciasta na wierzchu, może być taka kratka jak u mnie. Następnie posmarować rozrobionym żółtkiem. Piec w tej samej temperaturze 25min.

Czas: ok 60 min
Przygotowanie: łatwe
Dostępność składników: chyba bez problemu?

czwartek, 13 lutego 2014

Biszkopty Ladyfingers na mące bezglutenowej


Zachciało nam się Tiramisu, ale niestety nie miałyśmy biszkoptów. Chcica matką wynalazku (czy jakoś tak...), więc upiekłyśmy je sobie same. Cóż, naprawdę nam się CHCIAŁO, na JUŻ, TERAZ i BO TAK. To, co powstało, nie wyglądało tak ładnie, jak sklepowe biszkopty, zwłaszcza że nie miałam rękawa cukierniczego, ale było za to smaczne :) 
Przepis pochodzi z Moich Wypieków. Ja zrobiłam biszkopty z mąki bezglutenowej i także wyglądały (całkiem) i smakowały (bardzo) "normalnie", dlatego podaję przepis dalej. 

Składniki na ok. 36 biszkopcików (może i więcej jeśli macie ten rękaw cukierniczy, a nie wyciskacie ciasta z kartki........):
- 4 jajka
- 80g mąki bezglutenowej (mąka do wypieku ciast) - oryginalny przepis zawiera jako podstawę mąkę pszenną
- 80g cukru do wypieków
- cukier puder do posypania gotowych biszkoptów

Przygotowanie:
Białka oddzielić od żółtek i ubić je na idealnie sztywną, lśniącą pianę. Dodawać cukier partiami - ja dodaję po jednej łyżce. Następnie dodać żółtka i dalej ubijać, aż masa będzie jednolitego koloru i kremowej konsystencji. Postarać się nie wyżreć masy łyżką (dla mnie to zawsze stanowi wyzwanie.......). 
Mąkę przesiać - to ważne, jeśli chcemy otrzymać delikatne, kruchutkie biszkopty. Wsypywać ją  powoli do masy, znów najlepiej łyżką, mieszać dalej szpatułką (już nie miksować), żeby masa nie opadła. Blaszkę wyłożyć papierem do pieczenia, chyba że się ma taką sprytną jaką ja dysponowałam - silikonową, to wtedy niczego nie trzeba niczym ani wykładać ani smarować. Włożyć masę do rękawa cukierniczego lub jak ja.. do zwiniętej w rulon kartki (cóż.. :P) i wyciskać ciasto w kilkucentymetrowe biszkopty zachowując pomiędzy odstępy. 
Biszkopty piec w dwóch partiach albo naraz na dwóch blachach w temperaturze 180 st. przez 15 min. Po upieczeniu odczekać chwilę, odstawić na kratkę, wystudzić i posypać cukrem pudrem. 
Dobre i lekkie - do kawy albo podstawa do deserów, jak np tiramisu.
Czas: 30 min
Przygotowanie: proste
Dostępność składników: Mąka bezglutenowa - mieszanka różnych mąk do wypieku ciast, jest już dostępna w większości supermarketów. Znaleźć ją można także w sklepach ze zdrową żywnością, w internecie. Np na Allegro.

środa, 29 stycznia 2014

Pesto z suszonych czerwonych pomidorów


Czerwone pesto - z suszonych pomidorów, które dostałam od przyjaciela Dominika. Kolorowy makaron ze zdjęć także dostałam w prezencie, tym razem od kochanej cioci. Oba produkty przyjechały z Włoch całkiem niedawno. Powszechnie znana jest wszak moja miłość do wszystkiego co włoskie :)


Aromatyczne, wyjątkowo smaczne, superproste w przygotowaniu. 


Składniki:
- 3 ząbki czosnku
- 10 suszonych pomidorów (nie tych w oliwie)
- 0,5 szklanki oliwy z oliwek 
- 2 łyżki parmezanu
- garść liści świeżej bazylii
- 3-4 łyżki serka Philadelphia albo Mój Ulubiony (w zależności od tego jak intensywne w smaku pesto chcemy uzyskać)
- sól, świeżo mielony pieprz, szczypta czerwonej słodkiej papryki 

Przygotowanie:
Wszystkie składniki zmiksować w blenderze. Doprawić do smaku.

Idealne do makaronu, a także do krakersów albo grzanek z piekarnika czy np jako bejca do pieczonej ryby.

Czas: wyjęcie składników z lodówki plus zmiksowanie ich blenderem.. 2 minuty? :)
Przygotowanie: Dziecinnie proste
Dostępność składników: pomidory suszone nie w zalewie oliwnej znajdziecie w sklepach z włoską żywnością

piątek, 13 grudnia 2013

Placki owsiane z bananami i wiórkami kokosowymi


Pogięło mnie ostatnio. Dosłownie i w przenośni. Tak mnie kręgosłup na..wala, że jedyna czynność, która nie przysparza mi bólu to pływanie. Więc znów jestem częstym gościem na basenie na moim końcu świata. No i dobrze. A - w przenośni - bo od tygodnia jem słodkie obiady. Tak, ja. Jem słodkie obiady. Właściwie non stop. Wyżeram zapasy jabłek i owoców w ogóle. Aż się pochwalę na blogu dzisiejszym banałem, pysznym banałem.

Racuchy mojej mamy znacie, bo je uwielbiacie. A te placuszki to wariacja na temat. Dodam tylko, że właśnie mama wpadła na obiad, zjadła i zaakceptowała, to znaczy że mogę podać ten prosty przepis i tutaj. Placki, racuchy i naleśniki to super obiady, bo nie dość, że smaczne to gotowe w 10-15min.

Składniki (na 2 osoby, 6 sporych placków):
- 1 szklanka płatków owsianych
- 2 łyżki mąki pszennej
- 2 łyżki wiórków kokosowych
- jajko
- 3/4 szklanki mleka
- 1 spory banan
- szczypta soli
- 1 łyżka cukru
- Tłuszcz do smażenia - u mnie masło, może być też olej

Przygotowanie:
Mąkę, płatki, wymieszać z jajkiem i mlekiem. Zrobić względnie gładką masę (hmm.. no względnie, biorąc pod uwagę płatki :D). Banana umyć, obrać, pokroić półplasterki. Do masy dodać cukier, sól, następnie kokos i banana. Wymieszać ponownie.
Patelnię rozgrzać, na niej tłuszcz i łyżką wykładać placki. Postępować tak jak robi się to smażąc placki ziemniaczane albo zwykłe racuchy. Smażyć na złoty kolor z dwóch stron i od razu podawać. U nas serwowane z syropem imbirowo-cytrynowym.
Smacznego!
Czas:  15 minut
Przygotowanie: proste
Dostępność składników: łatwa




sobota, 21 września 2013

Wieprzowina w sosie BBQ - koniecznie do wypróbowania w domu




Pisałam już kiedyś o mojej nowej miłości - sosie BBQ. Oczywiście, że znałam go w Polsce, ale to tutaj dodaje się go do wszystkiego, czego dusza zapragnie. O ile się ma ochotę właśnie na ten, a nie na inny spośród miliona dostępnych sosów. 

U góry wieprzowina w sosie BBQ - zaserwowana z dodatkami na słodko: puree ziemniaczanym (mashed potatoes), fasolką (baked beans) i chlebkiem kukurydzianym (corn bread) - Newburgh, NY. Poniżej w formie burgera z kręconymi frytkami (curly fries) i surówką z jarzyn (coleslaw) - Boston, MA.

Generalnie nie jadam wieprzowiny, jeśli już to stawiam na drób, wołowinę. Uwielbiam za to ryby i owoce morza. Ta ze zdjęć była jednak naprawdę, naprawdę przepyszna i czasem trzeba zgrzeszyć :) Na pewno przygotuję ją w domu, w Polsce - niebawem wracam na kilka miesięcy. Wówczas podam przepis. W ogóle to sądzę, że jeszcze długo będę taplać mięso w sosie BBQ, bo czy to żeberka czy też zwykły kurczak w jego towarzystwie - zawsze jest pysznie.

Szykują się posty: będzie o samych burgerach, które tutaj są po prostu wyśmienite i nie mają zbyt wiele z tymi znanymi mi np z McDonalda. Będzie o wyprawie do nowojorskiej restauracji specjalizującej się w krewetkach (i tylko nich), o bostońskich homarach i kanapkach, o kuchni południa USA, Cajun i Tex-Mex, o słodkościach oraz wszechobecnej dyni i maśle orzechowym. 

Pozdrawiam i zapraszam serdecznie do czytania, bo powoli się gramolę i wracam na bloga :)

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Pozdrowienia z Bostonu!

Blogu blogu,

tak za Toba tesknie! Nie mam kompletnie na Ciebie czasu. Ale poniewaz wiem, ze stanowimy zwiazek idealny, nie martwie sie. Cierpliwie czekaj, a wroce i bede Cie traktowac z nalezyta atencja..
Przesylam Ci kilka pocztowek. Tworze kolejna liste MUST EAT, tym razem w Bostonie. A i zdjecia z Nowego Jorku podrzuce w wolnej chwili :)

Lobster Roll - kanapka z kawalkami homara, z dodatkiem sosu do owocow morza, serwowana z frytkami


Fluffernutter - kanapka z z maslem orzechowym i puchem z pianek Marshmallow. Mala rzecz, a cieszy :)


Ulubione slodycze Ameryki - Reese's. Maslo orzechowe oblane ciemna czekolada. Osobiscie jestem w stanie za to zabic, wiec omijam polki w sklepie z tymze cudem z daleka. Niestety zostalo mi ostatnio sprezentowane cale opakowanie.. Wiecie jak to dziala? Jest ok: mam sie ok, wszystko w porzadku i takie tam. Wkladam do buzi Reese i.. i odczuwam przyjemnosc, ktorej nie potrawie opisac slowami. Perwersja ;)
Puch z pianek Marsmallow. Przypomina mi nadzienie do ptasiego mleczka, a powszechnie wiadomo, ze to moj ulubiony slodycz. Mam nadzieje, ze nic wiecej mi tak nie podejdzie jak te slodycze!



sobota, 29 czerwca 2013

Lotniskowe dziwy, sos BBQ Jacka Danielsa i generalnie GOOD MOOD :)

Nie mogę przestać się uśmiechać od kilku dni. Normalnie szczerzę się jak głupi do sera, ludzie się dziwnie patrzą, a ja się nadal szczerzę.. Zaczęłam się szczerzyć już na lotnisku w Amsterdamie. Jak tylko doszło żółtko po krótkiej drzemce w samolocie tak zaczęłam się szczerzyć, pomimo faktu że dwie noce spędzone w samochodach; jedna to droga powrotna z koncertu Toto w Łodzi, druga na lotnisko w Warszawie, dały się mocno we znaki! Ale jak tu się nie szczerzyć jak tyle wspaniałych ludzi dookoła? Przez ostatnie dni poznałam tylu nowych, rewelacyjnych ludzi, że nic - tylko się szczerzyć :) 

Na lotnisku Schiphol jakimś cudem się nie zgubiłam, miałam mnóstwo czasu i wszystko oznaczone jest tak, że nawet mnie ciężko byłoby się zgubić. Jak tylko  dobudziłam się drugą kawą przeszłam lotnisko wzdłuż i wszerz, przeczytałam chyba wszystkie etykiety serów i wędlin w jednym z delikatesów, naoglądałam się ludzi odpoczywających w warunkach, o których mi się nie śniło - fortepian pomiędzy terminalami (jakby akurat kogoś natchnęło), salony piękności, łóżka, fotele, milion knajpek z każdą kuchnią świata to nic takiego. Masaż wodny w kabinie na środku terminalu w salonie pod rewelacyjną nazwą Back to life? Masaż stóp z wykorzystaniem pijawek? Oxygenbar? Czemu nie? Naoglądałam się, obiecałam sobie że następnym razem przeznaczę część budżetu na takie dziwy i poszłam uskutecznić luksus, na który mogłam sobie pozwolić, czyli umyłam zęby w kiblu ;)

Potem odbyłam podróż do Nowego Jorku, o której już czytaliście, a podwójny dzień zakończyłam amerykańską kolacją nr 1 - zjadłam super domowego hamburgera z sosem BBQ Jack Daniels. Ależ ja lubię Jacka Danielsa... teraz także za sosy :) Doszłam do siebie, nadrobiłam kilka zaległości jeszcze sprzed podróży i ruszam na podbój Nowego Jorku. Do przeczytania!

http://www.jackdanielssauces.com/