piątek, 6 sierpnia 2010

JUSTYNKA w Kuchni Bez Kitu: Ciasteczka cytrynowe Nelsona Mandeli



Mam w swoich kulinarnych zbiorach mocno już podniszczony kawałek "Magazynu Gazety Wyborczej" ze stycznia 1999 r. o zachęcającym tytule: CIASTECZKA ŚWIATA. Artykuł jest autorstwa Kingi Błaszczyk - Wójcickiej, która - cytuję za Gazetą - jest członkiem Międzynarodowego Towarzystwa Świadomości Kryszny, prowadzącego jedyny w świecie charytatywny program rozdawania wegetariańskiego pożywienia potrzebującym. A przy tym, jak wynika z jej tekstu, podróżniczką, która z każdej wyprawy przywozi trofeum w postaci przepisu na kolejne ciasteczka. Bardzo nam się podoba taka pasja, czyż nie? Na pierwszy ogień zatem - moje ukochane, wielokrotnie wypróbowane ciasteczka cytrynowe.

Ale dlaczego Nelsona Mandeli? Oto, jak wyjaśnia etymologię ich nazwy autorka przepisu:

W Durbanie, w RPA, moi przyjaciele prowadza naszą akcję rozdawania wegetariańskiego pożywienia biednym. Program ten jest popierany i w części sponsorowany przez rząd Nelsona Mandeli. Parę razy złożył on oficjalną wizytę w naszych ośrodkach. Jednak częściej można go spotkać zupełnie nieoficjalnie w naszej wegetariańskiej restauracji. Jego przysmakiem są podawane tam ciasteczka cytrynowe.


Składniki:

2 szkl. mąki
1 szkl. cukru
1 łyżeczka olejku cytrynowego do ciast
1 cytryna
1 łyżeczka sody
1 kostka masła
1 łyżka kwaśnej śmietany
1/2 szkl. cukru pudru
opcjonalnie - 2 łyżki kandyzowanej skórki cytrynowej


Przygotowanie:
Cytrynę sparz wrzątkiem. Zetrzyj z niej skórkę i wyciśnij sok. Miękkie masło połącz z cukrem, śmietaną i sodą na pulchną masę. Dodaj otartą skórkę i olejek cytrynowy. Cały czas zagniatając, dodaj mąkę. Powstanie gładkie ciasto o intensywnym cytrynowym zapachu. Ulep z niego kulki o średnicy 2 cm, każdą spłaszcz w dłoniach. Ciasteczka piecz 12-15 min w temperaturze 175 st. C, aż będą złociste. W tym czasie przygotuj lukier:
w małej miseczce utrzyj, najlepiej drewnianą łyżką, cukier puder z dwoma łyżeczkami soku z cytryny. Polej nim ostudzone ciasteczka. Możesz posypać drobno pokrojoną kandyzowaną skórką cytrynową.


Źródło przepisu: dodatek "Magazyn Gazety Wyborczej", styczeń 1999

5 komentarzy:

  1. cudne są receptury, które mają jakąś historię

    OdpowiedzUsuń
  2. Tych nie jadłam, ale za to wczoraj jadłam inny wypiek Justynki - ciasteczka czekoladowe z likierem. Po prostu wszystkie jej wypieki są bezbłędne.. Ja nie lubię piec na słodko, w ogóle za ciastami średnio przepadam, ale Justynkowe po prostu ruszają nawet mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. wrzucę przepis, tylko zrobię je w metalowej formie do muffinów, nie w papierowych foremkach, bo się trochę rozjechały... :)

    dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  4. wrzuć, wrzuć.. ekhm, ja co prawda jestem po lodach florenckich właśnie ;D ale tamte ciastunie wciąż mi się odbijają czekoladą :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaintrygowsała mnie nazwa, ale juz wszystko rozumiem :)

    POzdrawiam!

    OdpowiedzUsuń