poniedziałek, 24 stycznia 2011

Ryba bez kitu, czyli halibut z ryżem po królewsku


Znalazłam pracę. I to jeszcze naprawdę fajną. I z dobrymi warunkami. I jestem taaaaka szczęśliwa. I jeszcze sądzę, że szczęścia chodzą parami :P No, generalnie tryskam energią i z nadzieją patrzę w przyszłość. Mam także poczucie, że spełniłam pewne zamierzenia i obietnice dane sobie samej, czyli.. istnieje przyjemniejsze uczucie?
Tak, jest jeszcze kilka rzeczy, które zamierzam poczuć, i to im szybciej tym lepiej ;)
W związku z Tym Wszystkim Wspaniałym co spotkało mnie w zeszłym tygodniu, świętuję. I planuję różne rzeczy, o których od dawna nie śmiałam nawet marzyć! Spotykam się z przyjaciółmi, obiecuję zakrapianie pierwszej pensyjki i dzielę się tym szczęściem - zasłużyli na to wspierając mnie dzielnie ostatnimi czasy.
Oto ryż królewski (bo smakował wybornie) z halibutem, któregoż samodzielnie sfiletowałam pierwszy raz w życiu. Oj, działo się, działo :P Ale Domdoromdom zniósł ten widok - mnie utaplanej rybą. W sumie to nie tylko mnie, ale kuchni utaplanej rybą! To po prostu musi być prawdziwa przyjaźń :P Otóż.. hm.. widziałam kiedyś filmik jak jakiś włoski kucharz odcinał od skórki kawałki ryby o grubości składników carpaccio i tegoż chciałam dokonać. Widziałam też jak mój wujcio z gracją baletnicy, precyzją chirurga i prędkością światła obdziera swoje połowy ze skóry. Ale u mnie skończyło się na wertowaniu googla w poszukiwaniu porad o filetowaniu ryb i obietnicy, iż zgrabny opis wrzucę jak tylko zdołam posiąść tę umiejętność :D
Jestem niebezpieczna, kiedy znajduję się radosnym amoku, to się tyczy nie tylko gotowania, ale w tym wypadku przejawia się to dodawaniem różnych dziwnych rzeczy do innych różnych, jeszcze dziwniejszych rzeczy. Starałam się być powściągliwa, bo w końcu miałam zjeść w towarzystwie, a nie każdy jest tak tolerancyjny kulinarnie (czyt. ABSOLUTNIE WSZYSTKOŻERY) jak ja. Smutne, ale prawdziwe :P
Ryż przyrządzał Domdoromdom zasięgając porad Nutelli (rzeknę: dobry przepis nie jest zły, logicznie myśląc i postępując - czyli cała ja?!) i jest to przepis godny polecenia. A rybą zajmowałam się ja. Razem wyszło fajne połączenie, na dobry początek świętowania :)

Ryba
Składniki:
- halibut (bez głowy, bo mam awersję :P)
- cytryna
- masło
- 200 ml śmietanki do gotowania
- 2 łyżki mąki
- koperek 2 łyżki (suszony, bo nie mieliśmy świeżego)
- łyżeczka cynamonu
- łyżeczka cukru
- łyżeczka kolendry
- łyżeczka garam masala
- sól do smaku

Ryż /cytując autorkę przepisu/:
- 40 dag ryżu (najlepiej Arborio ale niekoniecznie)
- 1,25 l bulionu z kostki
- 1 spora cebula
- 2-3 łyżki masła
- 50 g tartego parmezanu
- 1 żółtko
- 150 g śmietany 18 lub 22%
- sól, pieprz

Przygotowanie:
Ryż przepłukać i wysuszyć. Posiekać cebulę i zeszklić na maśle (na 2 łyżkach). Dodać jeszcze trochę masła i wsypać ryż. Podsmażyć do momentu, aż stanie się szklisty. Wówczas dodać bulion - szklankę i gotować na maleńkim ogniu, aż ryż wchłonie bulion. Jajko rozbełtać ze śmietaną, dosypać parmezan, wymieszać i dodać do ugotowanego ryżu. Wymieszać delikatnie, zawinąć w ścierkę i schować w ciepłe miejsce (ja wkładam pod pościel), żeby nie traciło temperatury.
Rybę obrać ze skórki i ości. Posmarować masełkiem (łapami, święcie wierzę, że tak jest smaczniej) i skropić cytrynką, wsadzić na 15min to ogrzanego do 180 st. piekarnika w formie również wysmarowanej masłem. W tym czasie zagotować śmietankę, dodać mąkę, wymieszać. Należy uzyskać płynną, sosikową konsystencję. Następnie dodać przyprawy. I tak gotować ok 5 min. Tak przygotowanym sosem polać kawałki ryby w piekarniku i zapiekać jeszcze 10-15 minut. Rybkę podawać wyłożoną na ryż.


Czas: ok 40 min
Przygotowanie: proste
Dostępność składników: łatwa

Zdjęcia: Domdoromdom

4 komentarze:

  1. Ja się brzydzę ryby filetować. Nic na to nie poradzę. Mogę sprawić kurczaka (nawet oskubać), nie ma problemu, ale ryby, nie ma mowy. Raz kupiłam to mało nie zemdałam. Dodam, że jem całe pstrągi, ale przygotowanie wymaga pewnej odwagi, żeby nie patrzeć w te ich obślizgłe oczka.. Taka fobia;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja proszę współjedzących o zabranie z mojego talerza głowę ryby :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Radości Ci życzę z nowej pracy. Ja kiedyś nawet nie przypuszczałam, że będę filetować ryby. Potem nabrałam wielkiej wprawy (opisałam to u siebie na blogu) i sprawia mi to wręcz przyjemność. A halibut to jest cudowna i pyszna ryba.

    OdpowiedzUsuń
  4. oooo, to już wiem gdzie będę szukać profesjonalnych porad. I dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń