Udając się ostatnio na
narty nie planowałam recenzować żarcia spod stoku Śnieżnica w
Kasinie Wielkiej. Ale zboczenie dało o sobie znać i tym razem.
Przybyliśmy ze znajomymi na miejsce później niż planowaliśmy – wcześniej zahaczyliśmy o inny stok. Była godzina 11.40, zatem by zakupić karnet popołudniowy, a taki nas interesował, należało zaczekać 20 minut. W związku z powyższym postanowiliśmy należycie wykorzystać czas – skierowaliśmy się do baru na śniadanie/ drugie śniadanie/ obiad/ porcję kofeiny – każdy na coś.. Ponieważ górskie powietrze wzmaga mój apetyt i – ewidentnie – potraja pojemność żołądka, zapragnęłam mięsa. O tyle było to dziwne uczucie dla mnie, że normalnie o tej porze zjadam jogurcik czy jabłuszko, a nie 30-centymetrowy kawał kiełbachy z chlebem.. Ale ponieważ lubię zaspokajać potrzeby własne, to złożyłam zamówienie (nieświadoma rozmiaru porcji, na którą się porywam). Zapłaciłam 10zł za kiełbaskę ze zdjęcia poniżej:
Musiałam zrobić
zdjęcie, tak zaskoczyła mnie wielkość mojej porcji. Okazało się,
że jest to standardowy kawałek serwowany wszystkim klientom baru
przy Śnieżnicy (tego położonego niżej – są dwa) – duży
plus. Niestety nie wiem dokładnie co to była za kiełbasa, poza
tym, że wieprzowa – zwyczajna, zagrzana na grillu w piecyku. Ale
ponieważ była całkiem smaczna – chrupiąca z wierzchu, soczysta
(a nie wysuszona) w środku – mogę polecić kiełbaskę z knajpy
spod Śnieżnicy. Osobiście wolałabym bardzo gorącą, a moja była
po prostu ciepła. Na mój głód była jednak naprawdę ok, na co
wskazuje tempo z jakim ją zjadłam. Fakt, że nie rozpływam się z
zachwytu nad nią wynika z mojego spaczenia: nie ma lepszej kiełbasy
z grilla niż z Nowej Huty koło NCKu, wszystkie inne oceniam przez
ten pryzmat.
Z tej samej knajpy nie polecam (a nawet nie polecamy) kawy – masakrycznie wstrętna, zimnawa lura, właściwie nawet niezaparzona. Żadna z nas jej nie wypiła nawet do połowy.
Z tej samej knajpy nie polecam (a nawet nie polecamy) kawy – masakrycznie wstrętna, zimnawa lura, właściwie nawet niezaparzona. Żadna z nas jej nie wypiła nawet do połowy.
Jak to zwykle bywa w okolicy stoku, nieopodal knajpy stoi buda, w której można zaopatrzyć się w oscypki i korbacze. Szczególnie polecam spróbowania w Małopolsce grillowanych oscypków wędzonych z żurawiną (2zł sam, 2,50zł z żurawiną).
Zainteresowanych odsyłam
na stronę internetową wyciągu narciarskiego – (btw. Rewelacyjna
strona!) http://www.snieznica.pl/,
a na niej znajdziecie ciekawostkę – w cenie karnetów różne
posiłki w karczmie tuż przy wyciągu – co odkryliśmy po
zjedzeniu kiełbas w barze obok ;)
Oscypki z żurawiną... mniam! :))
OdpowiedzUsuńŚwietny blog i pyszne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńJa również prowadzą swój blog kulinarny. Ostatnio, dzięki tej stronie:
http://zarabiaj-na-poradnikach.weebly.com/
udało mi się wydać poradnik w postaci książki kucharskiej, z autorskimi przepisami. Zarabiam na swojej pasji. Jeśli byłabyś zainteresowana, zajrzyj koniecznie. Pozdrawiam serdecznie, Amelia.