Recenzja zapiekanek z Placu Nowego dla Street Food Polska. Zapraszam do lektury i dyskusji na SFP.
Bywa, że jadę po nią specjalnie na
krakowski Kazimierz z okrzykiem na ustach „Królestwo za
zapiekankę!”. Nie mam jednak ulubionego okienka na okrąglaku, a
raczej już nie mam – to „moje” zniknęło i nie wiem dlaczego.
Już tak mam, że jeśli zahaczam o
Kazimierz albo Podgórze porą wieczorną, to prędzej czy później
skończę w TEJ kolejce po zapiekanki. Tak ma też wielu krakowian.
Standardem jest wyskoczyć po zapiekankę z jednej z dziesiątek
knajp na Placu Nowym – w wielu lokalach nie ma problemu z
wniesieniem jej i spałaszowaniem do piwa. Okoliczne schody także
zalegają miłośnicy zapiekanek i nieważna jest pora roku czy też
nocy. Sądząc po tłumach myślę, że zapiekanki te można określić
mianem kultowych.
Zapiekanki jak zapiekanki.. Osobiście
wystrzegam się „podeszew od butów” i „cegieł”, nie lubię
też „tych z fosforyzującym serem” (moja autorska klasyfikacja
poparta wieloletnim doświadczeniem), ale są takie miejsca w
Krakowie, w których można zjeść dobrze i zauważyć różnicę
pomiędzy zapiekanką a zapiekanką (i wyrobić sobie własną
klasyfikację).
W pamięci mam jeden taki wieczór, w
którym wraz z kolegą po trasie (ale gdzie i po co - tego nie wie
nikt) nocną porą odwiedziliśmy nieistniejące już okienko. Do
naszej, jakże intelektualnej dysputy, zapiekanka była jak znalazł.
Och.. co to była za kanapka.. chrupiąca, z pieczarkowym środkiem,
z słuszną porcją sera żółtego, wędlinką, domowym sosem
czosnkowym, prażoną cebulką. I ogórkiem kiszonym.. ten ogórek i
jego idealną kompozycję z resztą składników zauważyliśmy oboje
mlaskając z zachwytem. Ale jest szansa, że w świat zapiekankowej
rozkoszy pomógł nam przenieść się nastrój podrasowany lekką
nutką dekadencji
Ostatnio
zapragnęłam tego doznania i skierowałam się na Kazika. Jakież
było moje rozczarowanie, gdy ujrzałam zamiast TEGO okienka sklep z
warzywami. Stanęłam przed niełatwym wyborem, bo okienek na
okrąglaku jest kilka. Pooglądałam ludzi w kolejce (przekrój wielu
narodowości i ras) oraz zapiekanki i wybrałam BAR OKO (czy
BAROKO?!), pomiędzy Endziorem a Piecykiem, naprzeciwko knajpy
Zakąski i Wódka. Do Endziora była za duża kolejka – co
oczywiście jest dobrą rekomendacją, ale jak już pisałam –
osobiście wolałam inne okienko, kiedy jeszcze istniało (a Endzior
istnieje od zawsze :P). Ponadto Endziora znają chyba już wszyscy –
i dobrze, całkiem niezłe zapiekanki ma.
Na moją zapiekankę czekałam 10 min. Wybrałam Góralską za 8zł z dodatkiem ogórka kiszonego, sosu czosnkowego i szczypiorku. Dostałam cieplutką zapiekankę, ładnie wypieczoną i chrupiącą, z dodatkową porcją sera żółtego i przyjemnie chrzęszczącym w zębach szczypiorkiem. I, niestety, o ile ogórek kiszony z wiejską kiełbasą i oscypkiem jest jak najbardziej trafnym połączeniem, tak w towarzystwie kupnego sosu czosnkowego, walącego jak u dentysty, nie smakuje już tak dobrze jakby mógł. Za ten sos daję minus, uważam, że do takich zapiekanek podawać należy wyłącznie świeży i przygotowywany na miejscu. Polecam jednak to okienko szczerze, bo ichniejsze zapiekanki są po prostu smaczne, nie polecam samego sosu czosnkowego.
Cennik:
świetnie wygląda, nie wiem czy bym jej dała radę:P
OdpowiedzUsuńja nigdy nie daję rady całej :)
OdpowiedzUsuńJa daję :)
OdpowiedzUsuń